Nie
cierpię malować oczu latem. Pyłki doprowadzają mnie do płaczu, a
upał pozbawia moje rzęsy tuszu jeszcze szybciej niż kąpiel w
basenie. Cienie i eyelinery także lepiej pominąć w tym wypadku milczeniem.
A
że oczy mam raczej z gatunku tych mniejszych, nie trudzę się
nadmiernie i po prostu wymieniam makijaż na okulary
przeciwsłoneczne.
Kolorowy
akcent pada bezapelacyjnie na usta.
Jest
tylko jedno ,,ale”. Pomadka na lato musi sprostać przede wszystkim
dwóm wyzwaniom – nie spłynąć i nie wysuszyć mi jeszcze
bardziej ust. A biorąc pod uwagę, że dwie powyższe właściwości
raczej nie chodzą w parze, nie jest to wyzwanie proste. Przykładowo,
przez resztę roku chętnie używam Creamy Color Lovely –
przegenialna, kremowa konsystencja i cena jak z bajki – niestety
spływa w tych warunkach pomimo użycia konturówki. Bardzo lubię
też wysokopółkową matową klasykę MACa, ale nie przy tej
pogodzie – trwałość leży, a i komfort pozostawia sporo do
życzenia.
Ale
mam takich, korzystnych cenowo (!) ulubieńców na lato.
od lewej: Manhattan Soft Rouge Lipstick, odcień Berry Balm; Astor Soft Sensation Lipcolor Butter, odcień Va Va Voum; Miss Sporty, My Bff, odcień My Funny Mauve; Orifflame, the One Mette Mousse, odcień Red Velvet
Manhattan to śliczna jagódka, fantastyczny kolor na lato. Kolor jest
transparentny, ale ciemniejszy niż moje usta, więc od razu dodaje im charakteru. Oparta na gęstszym wosku formuła trzyma się ust
naprawdę dobrze, a przede wszystkim – nie wysusza i nie spływa z nich.
Miss Sporty - nie spodziewałam się TAKICH pomadek po tej firmie. Całkiem eleganckie opakowanie i przede wszystkim zawartość. Lubię zgaszony róż jako kolor, natomiast rzadko zdarza mu się współgrać z moją urodą. Ten jest jednak świetny! W nienachalnym, ale widocznym odcieniu, na tyle ciepłym, żeby współgrać z opalenizną, a na tyle chłodnym, żeby optycznie nie przyżółcać zębów. Pomadka kremowa, o żadnym wysuszaniu nie może być mowy.
Astor
– kultowe masełko. Przyjemne dla ust jak pomadka
ochronna, za to z kolorem. Trwałość nie jest porażająca, ale ten
komfort noszenia – powala. Mam kolor Va Va Voum i jest to jedyna
codzienna czerwień po której ust nie trzeba niczym ,,donawilżać”
wieczorem i w nocy.
Orifflame
– The One – matowy mus. Opcja zdecydowanie na wieczór – bardzo
intensywny kolor i świetna trwałość. Wykończenie jest warte grzechu - prawdziwy aksamit, z jego charakterystyczną fakturą. Nie bez powodu ma tyle
pozytywnych opinii z testów na Wizażu. Jeśli istnieje druga tak
przyjemna dla ust, matowa, zastygająca pomadka, poproszę namiary ;)